„Gdy życie nie biegnie tak jakbyśmy chcieli, to nie świat jest temu winien. Świat ujawnia się przed nami przez pryzmat naszych wartości. Daje sygnał, aby pozbyć się naszych obecnych założeń, pewnym myślom pozwolić odejść…, aby poświęcić to, czego się trzymamy i stać się tym, kim możemy się stać, a nie być jedynie tym, kim jesteśmy.” – Dr Henryk Jordan
– muszę coś ze sobą zrobić, bo inaczej oszaleję,
– mam już dość, męczę się, nie chcę tak dużej,
– tak bardzo chciałabym żyć inaczej,
– panu się wydaje, że to takie proste…
To najczęstsze słowa, które słyszę od moich klientów.
Zmiana, rozwój, praca nad sobą– te pojęcia wymieniane są w wielu okolicznościach. Poświęcono temu niezliczoną ilość wykładów, szkoleń i publikacji. Mogę z całą pewnością stwierdzić, że niejeden raz zastanawiałeś się co możesz zmienić u siebie, w jaki sposób poprawić jakość własnego (i nie tylko) życia.
Wydawać się może, że słowa dr. Henryka Jordana są gotowym przepisem na zmianę siebie, a jednak nie zawsze i nie wszystkim udaje się tak pokierować swoim życiem, aby wyjść poza swoje aktualne otoczenie, znaleźć wewnętrzny spokój i realizować siebie.
Co jest tego powodem? Które mechanizmy w naszych głowach krępują działanie? Postaram się pokazać ci blokady, które rodzą się w głowie niezależnie od twych chęci i świadomości potrzeb. Jest ich sporo i warto się im przyjrzeć.
Wyparcie przekonania, że zmiana jest potrzebna
Jest mi dobrze i niczego nie muszę zmieniać – taka myśl przychodzi do głowy, kiedy pomyślisz o zmianie. Za ten dualizm (stare – nowe) odpowiadają dwa obszary mózgu świadomy i nieświadomy. Ilekroć ten drugi bierze górę, to jakiekolwiek modyfikacje życia przepadły wraz z chęcią podjęcia działania. Dodatkowo, na poziomie świadomym będziesz utwierdzał się w stanowisku, że nowe jest ci zbędne. Mechanizm jest dość prosty = twój umysł nie lubi zmian. To dla niego dodatkowe obciążenie, a jest on leniwy i woli ucieczkę.
W takiej sytuacji powinieneś racjonalnie przemyśleć i wpoić sobie korzyści związane ze zmianą. Dokładnie i dogłębnie poddać analizie „za i przeciw”. Znaleźć mocne kotwice dla swojego pomysłu i zobaczyć siebie w nowej roli. Musisz stworzyć mapę zmian i zdecydowanie zabrać się za ich realizację.
Lęk przed działaniem – wiem, że muszę, ale poczekam
Lęk przed działaniem, znany również jako „strach przed sukcesem” lub „strach przed porażką”, jest częstym zjawiskiem, w którym unikasz ryzykowania i działania, ponieważ boisz się ewentualnych negatywnych konsekwencji. Z jednej strony wiesz i czujesz, że musisz coś ze sobą zrobić, ale odkładasz to w nieskończoność. Chcąc zwalczyć ten lęk, powinieneś ustanawiać sobie realistyczne cele i działać metodą małych kroków. Konsekwentnie przesuwać granicę i nagradzać siebie za każde pozytywne wykonanie. Poszukaj również wsparcia od innych. Odkładanie nic nie da. Z każdym dniem będziesz czuł się coraz gorzej, a świadomość, że powinieneś coś pozytywnego wywołać w swoim życiu będzie coraz bardziej męcząca.
Brak wiary, że zmiana coś wniesie
Ta myśl powstaje najczęściej, jeśli twoje dotychczasowe próby spaliły na panewce lub (co gorsze) jesteś przekonany, że nie masz wpływu na siebie i jesteś w pełni zależny od innych. Dotyka on często osób o zaniżonej samoocenie i niskim poczuciu własnej wartości. Nagminnie cierpią na to ludzie wypaleni emocjonalnie. W twojej głowie pojawiają się wówczas myśli „po co mi to, to nic nie da, szkoda czasu”. W tym poczuciu utwierdzają cię również tzw. dobrzy doradcy, którzy nie rozumiejąc twojej sytuacji, jeszcze bardziej zniechęcają cię do działania. Prawda jest taka, że najczęściej przelewają na ciebie własne frustracje, lęki i niepowodzenia.Aby wyjść z tego impasu musisz odciąć się i mieć zawsze w pamięci, że robisz to dla siebie i dla nikogo więcej. Przeprowadzić analizę swoich mocnych stron oraz obecnych dokonań. Nawet najmniejsze sukcesy pomagają odnaleźć motywację i ruszyć z miejsca.
Lęk przed nowym i akceptacją siebie w innej roli
Wiele osób, z którymi pracuję przekwalifikowało się zawodowo, jak również zmieniło podejście do siebie. Dzisiaj zadają sobie pytanie, dlaczego zrobili to tak późno i zmarnowali tyle czasu? Powodem był lęk, który wynikał z przekonań, presji rodziny, bliskich, braku zrozumienia swoich prawdziwych wartości i potrzeb, przyzwyczajeń i najzwyklejszej wygody, a raczej wygodnictwa. Trudno jest zobaczyć siebie z roli, w której jeszcze nie byłeś. Boisz się czy sobie poradzisz, jaka będzie reakcja innych ludzi, gdy dostrzegą twoją zmianę. Dlatego tak mocno wypierasz z głowy sam pomysł o zmianie, a co dopiero jego wdrożenie i realizację.Opinie innych, nabyte przekonania i wpojone role społeczne
Od najmłodszego wieku jesteśmy szykowani do ról, w których chcą nas zobaczyć rodzice. Jak często podkreślam, nie ma nic gorszego niż rodzice chcący przeżyć swoje życie na nowo osobami własnych dzieci. Ta stygmatyzacja odbija się na nas w dorosłym życiu i powoduje, że nawet gdy masz serdecznie dość, to nadal grasz rolę napisaną przez innych. Przecież nie możesz ich zawieść, tyle zainwestowali w twoją edukację, poświęcili ci sił i czasu. W tym miejscu również pojawiają się ludzie, którzy będą starali się zatrzymać cię w miejscu.Niech mówią swoje, a ty rób to co dla ciebie ważne.
W obu powyższych przypadkach kluczem jest zrozumieć siebie. Musisz spojrzeć głęboko i poukładać SWOJE(!) wartości, przekonania, marzenia. Zobaczyć siebie z innej perspektywy i innym świetle. Pozbyć się wpojonych założeń i stać się tym, kim TY chcesz być. Ty dla siebie, nie dla innych. Musisz koniecznie poszukać nowych sojuszników i towarzyszy dla swoich nowych planów i wizji siebie. Osób, które zrozumieją twoje potrzeby, dadzą ci wsparcie i nie będą cię oceniać.
We wszystkich opisanych sytuacjach górę biorą lęk i strach. Dlatego myśl o zmianie jest bolesna i źle ją przyjmujesz. Pamiętaj jednak, że lęk znika w obliczu świadomości, a strach ustępuje przed działaniem. Podkreślam! Tylko myśl o zmianie może boleć, ale sama zmiana jest bezbolesna.
DLACZEGO ZMIANY KOŃCZĄ SIĘ PORAŻKĄ?
Zmiana jak każdy proces rządzi się odpowiednią sobie mechaniką. Jest cyklem ściśle połączonych z sobą działań/zaniechań i ich następstw. Niezależnie jak daleka i głęboka ma być twoja przemiana, pamiętaj, że musi być poprzedzona odpowiednią analizą oraz solidnym przygotowaniem. W innym przypadku skończy się bolesnym niepowodzeniem.
Myślenie życzeniowe
To nic innego jak swoista nieroztropność w podejmowaniu decyzji i działaniu. Wynika ono z nadmiernego optymizmu, wyobraźni i wiary w siebie. Każdy doświadczył tego stanu myślenia, w którym wszystko ma ułożyć się poprawnie, a problemy rozwiązać niemal same. To podejście ma dobre strony, podnosząc motywację, regulując samopoczucie i odsuwając stres na bok. W tej roli spełnia się znakomicie, ale jako przewodnik przez zmianę siebie już nie.
Myślenie życzeniowe opiera się na złudzeniu, które sam tworzysz i dopasowujesz do niego rzeczywistość. Fantazjujesz na ważne dla ciebie tematy i niemal dostrzegasz się w nowej roli. W efekcie biernie czekasz aż stanie się samo lub podejmujesz czynności błahe, które nie mają nic wspólnego z realizacją twoich planów. Właśnie na myśleniu życzeniowym oparte są różniej maści cud-terapie, oferty pseudo szkoleń i porady tzw. guru sukcesu. Dają wizję łatwego rozwiązania trudnych problemów i cynicznie bazują na twojej nieuwadze.
Stawiając sobie cele i dążąc do wprowadzenia zmian unikaj życzeniowego myślenia. Bądź realistą i krytycznie przyglądaj się szansą na powodzenie. Unikniesz potknięć, pułapek i zniechęcenia do kolejnych prób.
UWAGA! W publikacji nie donoszę się do katatymii, która jest poważnym zaburzeniem psychicznym!
Jestem „zosia-samosia” – poradzę sobie sam(a)
W trakcie warsztatów spotykam osoby, które uważają, że nie chcą lub nie potrzebują pomocy od innych. Uważają, że jeśli posiadają odpowiednią wiedzę, środki i możliwości to nikt nie jest im potrzebny.Postawa „zosia-samosia” powoduje, że zamykasz się na informacje od innych, utwierdzasz we własnych (często błędnych) wnioskach i rozumowaniu. Jak napisałem w poprzedniej części, warto popatrzeć na siebie w innej optyce i dostrzec to, czego sam nie widzisz, a dostrzegają inni. W ten sposób dostajesz nieocenione informacje zarówno o sobie, jak również o nowych możliwościach i rozwiązaniach dla twojego problemu.
Brak przygotowania i zrozumienia dla celu zmiany
Każda nawet najprostsza wyprawa wymaga elementarnego przygotowania -inaczej kończy się źle. Podobnie jest z wprowadzaniem zmian. Muszą być przemyślane, a co szczególnie ważne musisz wiedzieć jaki one mają dla ciebie cel. Znaleźć ich prawdziwy, głębszy sens. Praca nad zmianą musi służyć tobie i nieść dla ciebie wymierną korzyść. Zanim zaczniesz cokolwiek zmieniać w sobie, upewnij się czy dysponujesz odpowiednimi zasobami, czy pozostaje ona w zgodzie z tobą, jakie działania wstępne musisz podjąć, aby nie porywać się z motyką na słońce. Zastanów się i napisz na kartce swoje powody, motywatory i pożądane efekty zmiany siebie. Później jeszcze raz zweryfikuj i przemyśl to co napisałeś. Bądź do bólu drobiazgowy i stawiaj sobie mocne pytania.Realizowanie cudzych celów lub pod dyktando mody
Obserwuję mody na morsowanie, na chodzenie pod górkę i inne lansowane ciekawostki. W nich samych nie ma nic złego o ile służą twoim celom. Inaczej efekt takich działań będzie znikomy i wrócisz do punktu wyjścia. Podkreślam wielokrotnie, że zmiana ma przynieść korzyść tobie. Dlatego tak ważne jest abyś działał zgodnie ze swoimi wartościami i przekonaniami. Inaczej ulegniesz fałszowi „że tak trzeba, to celowe i pożądane”. W tym miejscu znów objawia się krytyczne podejście do siebie i tego co chcesz osiągną zmianą.Brak wsparcia bliskich i otoczenia
W pierwszej części pisałem, że pojawią się osoby w twoim kręgu nie wiedzą, jak zareagować na twoją zmianę lub będą starały się odwieźć ciebie od niej. Bardzo często mają w tym swój cel. Niezależnie od powodów bardzo często przeszkadzają w realizacji planów.Bardzo stanowczo powiem, że twoja zmiana siebie musi odbywać się w ciszy. Tę ciszę musisz zachować wobec osób co do których intencji masz wątpliwości. W ten sposób unikniesz negacji od innych, kąśliwych docinków, prób odwiedzenia cię od realizacji.
Działania nieprzemyślane pod wpływem chwili i emocji
Tego punktu nie będę szczególnie rozwijał. Mieszczą się w nim wszelkie postanowienia świąteczno-noworoczne, urodzinowe obietnice ad hoc i inne pomysły pojawiające się pod wpływem nagłych emocji. Jeśli nie towarzyszy im analiza możliwości i przemyślenie, to najczęściej kończą się niczym. Ileż bieżni domowych, nordic-kijków, trekkingowych butów zostało kupionych właśnie pod wpływem emocjonalnego szału?Brak konsekwencji w działaniu.
Brak konsekwencji wynika z wielu czynników. Jego powodem może twoje słabe przekonanie, brak wysokiej motywacji, nadmiar i nieuporządkowane obowiązki, a także prokrastynacja, czyli uporczywe odkładanie działania na później. Aby sobie z tym poradzić sięgnij po wsparcie kogoś z zewnątrz. Nie może to być koga/koleżanka lub ktoś bliski. Te osoby będą litowały się nad tobą i akceptowały twoje usprawiedliwiania. Zwróć się do kogoś, kto nie będzie miał litości dla twoich wykrętów i narzuci ci dyscyplinę pracy nad sobą. Służę pomocą!
Opisane powyżej przyczyny nie są jedynymi. Ich katalog jest bardzo obszerny. Zwracam twoją uwagę na najczęściej pojawiające się u osób, z którymi pracuję.